sobota, 2 listopada 2013

○12○


 Początek kłopotów i niewiedzy

Lekcje zleciały w mgnieniu oka.Trawniki szkoły były podlane. Wszyscy nastolatkowie w większych lub mniejszych grupkach opuszczali progi szkoły.Także Emma z przyjaciółmi.Przechodzili koło zebranej grupki. Krzyczeli i dopingowali kogoś.Podeszli do nich i przeciskali się.Zielonooka miała złe przeczucia co do tej sytuacji. Wcisnęła się z tłumu ludzi.Ujrzała chłopaka bijącego się z dwoma przeciwnikami.Zobaczyła małych chłopców siedzących na ziemi mieli zapłakane oczy i siniaki na policzkach.To byli Sam i Sebastian.Podeszła do nich i wytarła im zły z policzków. Z plecaka wyciągnęła chusteczki i podała je braciom.Podniosła głowę do góry.Zobaczyła jak brunet upada.To był Rick.Z nosa i czoła sączyła się krew. Emma wstała i podeszła do dwóch oprawców. Rozmawiali miedzy sobą.Miała już coś powiedzieć ale ktoś dotknął jej ramienia.Tomas,Mike,Charli stali za nią.Caroline i Riki zajęły się braćmi dziewczyny.


-Kim jesteście? Czego chcecie od nich? Przecież oni nic wam nie zrobili.-Spytała Emma.Popatrzyli się na nią i uśmiechnęli się chytrze.

-Prawda oni nam nic nie zrobili. Pytaliśmy się ich o pewne osoby, które chcemy znaleźć. Ale oni nam niegrzecznie odpowiedzieli.- Powiedzieli zimnym tonem.
-Ale to nie powód by ich bić. - Odezwał się Tomas zakrywając ciałem dziewczynę.Mężczyźni całkowicie skupili swoja uwagę na zielonookiej.
-Należało się im.Szczeniaki nie będą się do nas tak odzywać.-Powiedział jeden i zaśmiał się.

W Emmie zaczęło się gotować.Zacisnęła pięści najmocniej jak umiała. Ominęła chłopaka i wycelowała w brzuch mężczyzny.Ten złapał się za uderzone miejsce i upadł na kolana.Drugi wziął zamach by uderzyć dziewczynę.Ona odsunęła się i wraz z nią chłopaki, którzy za nią stali.Ponowił próbę.Emma złapała jego rękę, ścisnęła i wykręciła do tyłu.Podcięła nogę i upadł na ziemię.Siwowłosy mężczyzna objął ją,że nie mogła się ruszać.Czerwonowłosy napastnik wstał i do skroni dziewczyny przyłożył pistolet.Wszyscy wokół zaczęli uciekać. Nastolatkowie znieruchomieli. Uderzyła łokciem w brzuch.Wypuścił ją z objęć. Nie zauważyła, że mężczyzna wziął zamach i uderzył ją.Upadła. Naprzeciwko niej wybiegł Sebastian.Rozłożył ręce jak by one miały ją uchronić przed niebezpieczeństwem.Mężczyzna zaśmiał się i wziął zamach nogą.Dziewczyna widząc to szybko wstała i odepchnęła chłopca.Ochroniła się rękami.Znów wylądowała na ziemi.Czerwonowłosy złapał ją za szyje i podniósł do góry.Emma zaczęła się dusić. Próbowała się jakoś uwolnić ale to było na nic.W pewnej chwili poczuła jak do jej płuc dociera powietrze.Oddychała niespokojnie.Nabierała łapczywie świeże powietrze.Przymknęła oczy.Już w miarę spokojnym oddechem wstała i zobaczyła co się stało.Mężczyźni siedzieli na ziemi bojąc się czegoś.Spojrzała wyżej, zobaczyła Arona trzymającego w rękach pistolety.


-No strzelaj małolacie ! - Powiedział czerwonowłosy.On jedynie przewrócił ironicznie oczami.

-Nie muszę udawać bohatera bo oni są od tego - Powiedział czarnowłosy.Kiwnięciem głowy wskazał na nadchodzących policjantów.
-Radzę ci się pilnować, każdy twój ruch może być twoim ostatnim.-Powiedział mężczyzna.-A i jeszcze znajdziemy twoją dawną koleżaneczkę szybciej niż ty. - Zaśmiał się.

Przyszli policjanci i zabrali ich do radiowozu.Emma była w lekkim szoku.Podeszła do młodszego brata.Jego lewa rączka od upadku stała się sina i spuchnięta.Pod szkołę podjechał tata Sebastiana i innych.Podbiegł do zbiorowiska.Był w szoku.Miał już coś powiedzieć ale Emma spojrzała na niego wzrokiem mówiący To nie czas na wytłumaczenia trzeba jechać do szpitala z małym . Wzięła chłopca na ręce i szła w stronę auta.Za nią inni.Jechali chwilkę.Wysiedli i pokierowali się na izbę przyjęć. O dziwo prawie ludzi nie było. Zapisali się do lekarza i czekali.Otworzyły się drzwi gabinetu.Dziewczyna usłyszała nazwisko i szybko wstała. Tata był w szoku.Siedział i czekał jak wyjdą.Drzwi się otworzyły po raz kolejny.Wyszła z nich Emma.Zmierzała ku Rickowi.Wzięła go za rękę i pokierowała go do gabinetu.I znowu zniknęli.Po chwili chłopcy wyszli a w środku została Emma.Po 30 min wyszła wraz z lekarzem.Miała zabandażowane ręce i opatrunek na głowie.Poszli do samochodu.Pan White został na prośbę doktora.



-Dziękuję panu za opatrzenie moich dzieci.-Powiedział
-To moja praca.Mam pytanie czy córka była cały czas przytomna ?-Spytał się mężczyzna
-Tak, przez cały czas.-Powiedział
-Gdyby pańska córka dostałaby mocniej mogło by się to źle skończyć.I tak się dziwię, że nie straciła przytomności.-Powiedział.
-Jeszcze raz dziękuje-Powiedział i poszedł ku wyjściu.

W domu ...



Emma weszła ostatnia do domu. Pobiegła do swojego pokoju i się zamknęła.Rzuciła plecak na łóżko. Otworzyła na oścież drzwi balkonowe i wyszła na taras.Oparła się o balustradę.Wzięła głęboki oddech.Przeczesała włosy palcami.Nie mogła uwierzyć,że miała tyle siły i odwagi by ochronić brata.Czuła jak by ktoś dodawał jej sił z góry.Kolejny raz przypomniała sobie o chłopczyku na zdjęciu.Miała wrażenie jak był przy niej kiedy to wszystko się działo.Usiadła na balkonie i oparła się o balustradę.Podkuliła nogi a na kolanach oparła czoło.Siedziała w ciszy zadzwonił telefon.Odebrała go.Usłyszała męski głos.
___________________________________________________________________________________

To już dwunasta notka ♥

Wstawiam ją z specjalnej okazji.
Blog osiągnął 1000 wyświetleń 
Dziękuję ;*
Było dużo zamieszania przez ten czas, w którym nic nie pisałam 
Mam nadzieję, że mi wybaczycie ;D
No to do następnej

1 komentarz: